Majówka

Majówka

17 lipca 2019

Pożegnalna impreza z rumunem w roli głównej zakończyła się w niedzielę a we wtorek rozpoczynałem wypad na Ukrainę z powrotem przez Rumunię. Prognoza pogody nie zapowiadała niczego dobrego ale urlop wzięty, noclegi zabookowane więc nie było wyjścia i z samego rana wyruszyłem w drogę. Szybkie przekroczenie granicy w Korczowej (moje pierwsze jako kierowca i właściciel w jednym ale nie było problemu) i kierunek Pasieki Zubrzyckie czyli klimatyczna miejcówka pod Lwowem. Tam nawet miałem towarzystwo w postaci miłośnika z Węgier, który wzbudził moją zazdrość pokazując zdjęcia z Mołdawii - to mój must have na przyszły rok. Potem udałem się do Starego Sioła przy okazji zwiedzając polski cmentarz i ruiny zamku. Następny dzień niestety przyniósł słabą pogodę więc tylko chwilę spędziłem w Jezupolu i poprostu wolałem udać się na nocleg.

2 maja minął na odcinku Worochta - Rachów. A 3 maja to w sumie kwintesencja wyjazdu. Ponieważ obawiałem się długiego weekendu postanowiłem wracać przez Rumunię i to w sobotę co okazało się dobrym posunięciem. Ale wracajmy do piątku. Najpierw jeszcze jedna fotka pociągu do Rachowa, potem szybkie śniadanie i pokonanie wertepami do granicy z Rumunią. Szkoda, że w Rumunii przy granicy z Ukrainą trafiły się już przerobione Sulzery. Na koniec udałem się szukać motywu, wybór padł na okolice stacji Dealul Ștefăniței i tamtejszy wiadukt. Szybkie wdrapanie się na pobliską górę, piękne promienie słońca ... i ta cisza, którą nagle przerywa jak by znajomy odgłos, tak to na pewno odgłos rasowego silnika diesla Sulzera i jest ... nie ukrywam pomimo tego, że lat trochę na karku cieszyłem się jak małe dziecko ;)

Teraz waham się czy przypadkiem we wrześniu znów nie ruszyć w podobnym kierunku ... czas pokaże.